Wczoraj rano przypomniało się Laurze, że miała do przedszkola przynieść wydmuszki. W związku z tym, wzięliśmy się z mężem za ich wydmuchanie. A ponieważ nie lubię, jak się jedzenie marnuje zrobiłam potem z tychże jajek jajecznicę. Podałam młodej, a ona mi na to:
- Mam nadzieję, ze tu nie ma wasej śliny!
- Nie ma, dmuchaliśmy, a nie pluliśmy.
- Ani wasych bakterii?
- Nie, jeśli jakieś były, to się usmażyły.
Ściągaczowa góra
1 dzień temu
Podejrzliwe to Twoje dziecię :) Ale przynajmniej masz pewność, że unika zarazek jak tylko może :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUlka, to kolejny dowód na to, że Laurką w ogóle nie musisz się martwić: mądra, zorientowana, zapobiegliwa. I to logiczne kojarzenie na najwyższym poziomie :)
OdpowiedzUsuń"dzieciate" teksty, to czasmi potrafią rozbroić człowieka:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Booooskieee!
OdpowiedzUsuńNo po prostu rewelacja!
ona jest niesamowita ..zapraszam na mojego nowego bloga
OdpowiedzUsuńHahaha ona jest spryciula :)
OdpowiedzUsuńcała Laurka,a kapelusik super.
OdpowiedzUsuń