piątek, 26 marca 2010

Wątpliwości ;-)

Wczoraj rano przypomniało się Laurze, że miała do przedszkola przynieść wydmuszki. W związku z tym, wzięliśmy się z mężem za ich wydmuchanie. A ponieważ nie lubię, jak się jedzenie marnuje zrobiłam potem z tychże jajek jajecznicę. Podałam młodej, a ona mi na to:
- Mam nadzieję, ze tu nie ma wasej śliny!
- Nie ma, dmuchaliśmy, a nie pluliśmy.
- Ani wasych bakterii?
- Nie, jeśli jakieś były, to się usmażyły.

niedziela, 21 marca 2010

Kapelusik






Wiosna nareszcie i do nas przyszła (miejmy nadzieję, że na dobre), wydziergałam więc małej bardziej wiosenne nakrycie głowy. Włóczka Duo Plus comfort (52%wełna, 48%bawełna) szydełko nr 3,5.

poniedziałek, 15 marca 2010

Trochę inna...

W ubiegłym tygodniu w przedszkolu odbyły się zajęcia pokazowe dla dzieci. W wyniku rozbieżności w informacji na stronie internetowej, a gazetką przedszkolną spóźniłam się 15 minut. Usiadłam na końcu sali, żeby nie przeszkadzać. Laura uradowana moją obecnością zostawiła Panią, dzieci i przybiegła mnie wyściskać. Dla mnie była to normalna reakcja dziecka wypatrującego rodzica, więc nie robiłam problemu. Mała wróciła do grupy i przez jakiś czas robiła to co wszyscy. Po paru minutach zaczęło się. Dzieci siedziały z Panią w kółeczku po turecku i brały czynny udział zajęciach. Mała zaczęła kręcić ramionami, wyciągać to jedną, to drugą rękę w górę, albo obie naraz. Prostowała nogi do środka kółka, kładła się całkiem i wyciągała na wszystkie strony. Głośno przy tym oddychając (pewnie na rytmice ćwiczyli oddech) W pewnym momencie wstała, poprzeciągała się i głośno oznajmiła: "rozciągam się". Pani wówczas zareagowała, prosząc aby mała usiadła i robiła to co inne dzieci. Laura trochę się przystopowała, ale wierciła się nadal.
Jedno z zadań, które dzieci miały wykonać polegało na kulnięciu piłki do kolegi lub koleżanki, trzeba było powiedzieć na jaką głoskę zaczyna się jego imię, przesylabizować i policzyć sylaby.
Laura kulnęła do Agnieszki, po czym swoim donośnym, pewnym siebie głosem powiedziała:
- Agnieska, zacyna się na głoskę "g"
- Oj, Laura pomyśl - podpowiadała pani - aaagg...
- Ag! - przerwała radośnie Laura
- Spróbuj jeszcze raz, Aaaagnieszka
- Agnieska zacyna się na głoskę a
- Bardzo dobrze, Laurko, a teraz podziel na sylaby.
- A-gnie-ska
- Brawo, a ile sylab jest w imieniu Agnieszka? - tutaj zobaczyłam jak siedząca tyłem do mnie Laura pochyla się, licząc zapewne palce :-)
- Tsy!

Głoski na początku wyrazów przećwiczyłyśmy potem w domku i teraz bardzo rzadko zdarza się Laurze pomylić.
Po zajęciach podeszłam do Pani, zapytać się, czy takie zachowanie Laury zdarza się częściej, czy moja obecność miała na nią taki wpływ. Niestety dowiedziałam się, że Laura co jakiś czas tak robi, podczas wspólnych zajęć odchodzi i np. kula się. Nadal emocjonalnie nie dorównuje rówieśnikom. Dodatkowo, pani uważa, że Laura porusza się trochę inaczej niż rówieśnicy. Np. przy wchodzeniu po schodach ciągle zdarza jej się dostawiać nogę do nogi, a w tym wieku powinna wchodzić już normalnie.
Tego akurat nie zauważyłam, ale Pani jest łatwiej pewne rzeczy zaobserwować na tle rówieśników. Fakt, że Laura, jak wymyśla sobie swoje tańce i balety, to często potyka się o własne nogi, ale wydawało mi się, że to od wymyślności figur ;-)
Zaobserwowałam, że wiedza, którą mała powinna posiadać z zakresu liczenia i radzenia sobie z literkami, jest słabsza niż większości dzieci w grupie (ale nie wszystkich). Z drugiej jednak strony nie jest ona całkowitym głuptaskiem. Czasem naprawdę mnie zaskakuje logicznym myśleniem:
- Mamo, a jak my kiedyś zegnaliśmy zimę, to Pani wsadziła kij z Mazanną do piachu na podwórku i podpaliła, a potem polewała ją wodą z konewki.
- A jak ja byłam mała, to szliśmy wszyscy nad strumień i tam pani wrzucała podpaloną Marzannę do strumienia i taka płonąca odpływała daleko.
- Dlacego? Pseciez nie mozna zaniecyscać wody.
- Masz rację Laurko, nie powinno się tak robić, chyba nikt wtedy o tym nie myślał, że zaśmieca wodę.

Po powrocie z chorowania na ospę, Laura zobaczyła gazetkę z planetami układu słonecznego.
- O nie, oni to mieli! - była przygnębiona, bo planety to ostatnio jej ulubiony temat.
- O tam jest Saturn, ma pierścień. A jak się nazywa ta piękna bogini, no ta od kobiet?
- Wenus.
- Tak Wenus, a ta od facetów?
- Mars.
- Tak Mars. A wies, ze słońce to wielka kula gazów? A Pluton nie jest planetą!
I tak może ciągle na ten temat gadać. Dodam, że ja się nie przysłużyłam do zdobycia tej wiedzy. Nie wiem czy to siostra ją szkoliła, czy to "Magiczny Autobus", czy jedno i drugie.
Takie fajne spostrzeżenia i nieraz całkiem logiczne wywody, sprawiają, że nie martwię się aż tak brakami Laury w innym zakresie. Wiem, że te braki wynikają również z naszej winy, z bardzo niewielkiej ilości czasu poświęcanego dziecku, bo gdy wieczorem wracamy do domu, to ani ja, ani mała nie mamy siły na dodatkową naukę. Wolimy wieczorem poczytać bajkę i poprzytulać.

poniedziałek, 8 marca 2010

Kurs zarządzania ;-)

Bardzo mi się spodobało, więc dzielę się z Wami:

Lekcja 1
Mąż wchodzi pod prysznic w chwili, gdy jego żona wychodzi z łazienki.
W tym momencie słychać dzwonek do drzwi. Żona szybko zawija się w ręcznik i biegnie otworzyć. Za drzwiami stoi Bob, sąsiad z naprzeciwka.
Zanim kobieta zdążyła się odezwać, Bob mówi: Dam ci $ 800, jeżeli zrzucisz z siebie ten ręcznik.
Po chwili zastanowienia kobieta zrzuca ręcznik i staje naga przed Bobem. Po kilku sekundach Bob wręcza jej $800 i odchodzi.
Kobieta ponownie zawija się w ręcznik i idzie na górę.
Kiedy wchodzi do łazienki, mąż pyta: Kto to był ?
"To Bob z naprzeciwka" - odpowiada żona
"To świetnie" mówi mąż - "Czy on może oddał te $800, które ode mnie pożyczył?"
Morał z tej historii:
Jeżeli masz istotne informacje dotyczące kredytowania i ryzyka z tym związanego - podziel się tymi wiadomościami ze współwłaścicielami akcji zawczasu.

Lekcja 2
Ksiądz oferuje zakonnicy podwiezienie. Zakonnica wsiadła i założyła nogę na nogę, przez co kawałek kolana stał się widoczny.
Ksiądz mało nie spowodował wypadku.
Po odzyskaniu kontroli nad samochodem, mimochodem położył jej rękę na nodze.
Na to zakonnica: "Ojcze, a pamiętasz Psalm 129 ?"
Ksiądz zabrał rękę, ale przy zmianie biegów, znów ręka mu się ześlizgnęła na nogę zakonnicy.
Ta ponownie zapytała: "Ojcze, pamiętasz Psalm 129 ?"
Ksiądz przeprosił "Wybacz siostro, ale ciało jest słabe"
Po dojechaniu do klasztoru zakonnica westchnęła ciężko i wysiadła.
Kiedy ksiądz dojechał do swojego kościoła, czym prędzej zaczął szukać Psalmu 129.
Brzmiał on " Idź śmiało i szukaj, im wyżej zajdziesz, tym większa radość"
Morał tej historii:
Jak za dobrze nie znasz się na swojej pracy, to łatwo stracisz interesującą okazję.

Lekcja 3:
Przedstawiciel handlowy, urzędniczka administracji i kierownik idą razem na lunch. Na ulicy znajdują starą lampę. Kiedy jej dotknęli, z lampy wyszedł dżin i obiecał spełnić jedno życzenie każdego z nich.
"Ja pierwsza, ja pierwsza" krzyknęła urzędniczka "Chcę być na Bahamach i płynąć motorówką, nie myśląc o całym świecie"
I puff - zniknęła
"Teraz ja, teraz ja: krzyknął przedstawiciel handlowy "Chcę być na Hawajach, odpoczywać na plaży, z osobistą masażystką i zapasem Pina Colady"
Puff - zniknął.
"No dobrze, Teraz ty" mówi dżin do kierownika.
A ten na to: Chcę, żeby ta dwójka stawiła się w biurze zaraz po lunchu"
Morał z tej historii:
Zawsze pozwól aby twój szef mówił pierwszy.

Lekcja 4
Orzeł siedział sobie na drzewie, odpoczywał i nic nie robił.
Mały królik zobaczył orła i zapytał : "Czy ja też mogę sobie tak usiąść i nic nie robić?"
Na to orzeł: "Pewnie, dlaczego nie"
Więc królik usiadł pod drzewem I odpoczywał.
Nagle pojawił się lis, skoczył na królika I zjadł go.
Morał z tej historii:
Żeby siedzieć i nic nie robić, trzeba siedzieć odpowiednio wysoko.

Lekcja 5
Indyk rozmawiał z bykiem. "Chciałbym móc wzlecieć na szczyt tego drzewa, ale nie mam tyle siły"
Na to byk: "Może byś tak podziobał trochę moje odchody, jest w nich dużo odżywczych składników."
Indyk wskoczył na kopczyk odchodów, pojadł i udało mu się wzlecieć na najniższą gałąź.
Następnego dnia, po zjedzeniu jeszcze więcej udało mu się usiąść na drugiej gałęzi.
Po czterech dniach indyk dumnie zasiadł na szczycie drzewa.
I zaraz zobaczył go farmer, wziął za strzelbę i zestrzelił indyka.
Morał tej historii:
Dzięki g*nu możesz wejść na szczyt, ale ono cię tam nie utrzyma.

Lekcja 6
Mały ptaszek uciekał przed zimą na południe. Ale, że było bardzo zimno, ptaszek zmarzł i spadł na ziemię. Kiedy tak leżał, przechodziła krowa i upuściła na niego trochę "placka".
Ptaszek leżał sobie w krowich odchodach i poczuł, że robi mu się ciepło. Było mu tak przyjemnie, że zaczął śpiewać z radości.
Przechodzący kot usłyszał ptasie śpiewy i podszedł zbadać sprawę.
Odkrył ptaszka pod krowim plackiem i szybko go odkopał i zjadł.
Morał z tej historii:
1. Nie każdy kto narobi na ciebie jest twoim wrogiem.
2. Nie każdy, kto wydobędzie cię z g*a jest twoim przyjacielem.
3. Jak siedzisz głęboko w g*nie to lepiej trzymaj buzię na kłódkę.

niedziela, 7 marca 2010

Sukienka z Nepala

Sweterek, a właściwie sukienka z Nepala. Druty 6 i 7, ok. 5,5 motka. Pierwszy mój raglan od góry, robiony wg opisu Truskaveczki. Przepis jest bardzo czytelny, łatwy do wykonania i szczerze go polecam. Sweterek robiony w całości bez zszywania. Nowy ciuszek jest gotowy od środy i już stał się moim ulubionym.