Co prawda pragniemy już wiosny, ale w niedzielę, gdy akurat nigdzie się nie spieszymy i nigdzie nie wyjeżdżamy, no i jest jasno, gdy jesteśmy we wsi, to zima nie jest taka dokuczliwa. Wówczas przypomina mi się, że trzeba korzystać póki jest śnieg, bo na 99% przez kolejnych parę lat będzie go jak na lekarstwo. A jak korzystać, to na saneczkach, niestety górek u nas nie ma, więc pozostaje spacer.

Droga do lasu:

Pierwsza wywrotka na potraktorowych koleinach:

Druga wywrotka:

Łapki zmarzły, więc tato pożyczył swoje rękawiczki:

Tata też zaliczył wywrotkę, gdy noga ugrzęzła w śniegu:

Od pewnego czasu rzadko chodzimy do tego lasu, przyczyna jest prosta - masa śmieci. Jednak tym razem śnieg sprawił, że o śmieciach w ogóle się nie myślało. Nawet w pewnej chwili przebiegły nam drogę 4 sarenki, ale nie zdążyłam zrobić zdjęcia, bo zaraz zniknęły po drugiej stronie lasu.

Gdy wyszliśmy z innej strony lasu zobaczyliśmy taki oto piękny domek. Wybudowany w ubiegłym roku. Ma nawet wbudowaną tablicę z datą.

Laurka zapozowała z bałwanem napotkanym pod lasem:
Tutaj mała zrobiła nam zdjęcie:

A tutaj tato uwiecznił, jaką ma silną córkę:

Na koniec orzełek, już na ogródku, żeby można było się szybko przebrać:

Pozdrawiam