czwartek, 16 czerwca 2011

W piekarni. Przed nami 2osoby, Laura koniecznie chce zagadać do Pani sprzedawczyni. Kobieta przed nami płaci, nie zdążyła jeszcze schować pieniędzy do portfela, a mała wypala dobitnie:
- Dowidzenia!

U Pani psycholog. Pani robi test. Laura ma poprawić w zdaniach błędnie użyte wyrazy. Np. Statek stoi w korcie. Kolejne zdanie:
- Pralka bierze ubrania.
- He, he, no pseciez mama pieze!

Również u pani psycholog. Z podwórka sąsiada dochodzą dźwięki przypominające bardzo głośne miałczenie. Pani wyjaśnia, że sąsiad trzyma pawia i on takie dziwne dźwięki wydaje. Laurę trochę zafascynował ptak, którego zobaczyć nie mogła. Po jakimś czasie słyszymy szczekanie psa.
- A to... ja wiem, to też paw!
Spojrzałyśmy z panią na siebie. A ja tłumaczę moje dziecko:
- Skoro paw może miałczeć, to całkiem logicznie kojarzy, że może i szczekać...


Tego może nie powinnam może pisać, bo mój małż może się obrazić, ale po prostu nie mogę się powstrzymać:
Siedzimy w aucie na parkingu pod marketem. Wychodzi ze sklepu tatuś. Patrzę jak mu pod koszulką miękko faluje ciałko gdy się porusza. Nagle wypalam głośno:
- Ale tacie cycki latają.
Na szczęście Laura nie reaguje.
Tatuś wchodzi do auta, a młoda nagle:
- Co powiedziałaś?
cisza, udaję, że nie słyszę pytania.
- Co powiedziałaś?
- Niiic....
- Powiedziałaś, że tacie cycki latają?!

5 komentarzy:

  1. Ula - to ostatnie jest booooskie!
    Oj jak dobrze, ze znowu piszesz...

    Motylek

    OdpowiedzUsuń
  2. o tak - super, że wróciłaś :)
    dyskrecja Twojego dziecka jest mi bardzo bliska - mam to samo... ze sobą ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Różowe cudo jeśt śliczne.

    Ależ się uśmiałam z tego "dowidzenia" i z "falujących cycków":))


    Anka

    OdpowiedzUsuń
  4. Laura urosła ale powiedzonka jej zostały,wesołe dziecie.

    OdpowiedzUsuń